Rurek, nie martw się, niemal rok temu jadąc drogą i wjeżdżając (około 90 km/h) w zakręt zobaczyłem, że na drodze, na moim pasie leży kamień z budowy jakiejś - jakby z muru czy ogrodzenia wraz z resztkami zaprawy, jako, że był duży, to chciałem go wyminąć, co spowodowało, że wpadłem w poślizg, skontrowałem, tył zarzuciło i auto bokiem ślizgało się po poboczu i weszło bokiem w las, zobaczyłem przed maską krzaki z pobocza (cały czas bokiem) i pomyślałem sobie niecenzuralne słowo, po czym straciłem przytomność. Ocknąłem się wystając częściowo przez okno boczne kierowcy, plecami leżąc na ziemi (samochód leżał na boku), górna rama drzwi uciskała mnie na klatkę piersiową, musiałem się trochę wsunąć do środka, aby wypiąć się z pasów, następnie wysunąłem się po pas i więcej nie dało rady. Pozdrawiam kierowcę Tira, który z piskiem opon zatrzymał się i wezwał pomoc. Poduszka powietrzna w ogóle nie zadziałała, a to pewnie dla tego, że przód był cały.
Auto po postawieniu na koła wyglądało tak:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/900 ... e9c72.html
Jechałem sam. Trafiłem do szpitala, bo miałem ranę na głowie - podejrzewam, że w momencie, gdy auto zaczęło koziołkować walnąłem głową o rurkę utrzymującą kratkę z tyłu. Czaszka był cała, szwów było około 30 na głowie. Najpierw był szyty "czerep" (mięsień na głowie) a potem skóra. Jak będę w domu, to dam fotkę swojej głowy po szyciu - wrzucę w spoiler.
Tak, wiem, miałem baaaardzo dużo szczęścia.
Od miejsca, gdzie kończyły się ślady poślizgu do drzewa było ponad 20 metrów, więc auto przekręciło się jakieś 3-4 razy.
W moim wypadku było suchutko i słonecznie.