Parę fotek z dzisiejszego latania
Moderatorzy: moderatorzy2014, moderatorzy
Krecik Helika 450
Tak właśnie grawitacja wygrała...
Claw aż się łezka w oku kręci :)
[b]"Tylko życie poświęcone innym, warte jest przeżycia"[/b]
wlasnie cos z tymi dziecmi jest ... widac to jest zakodowane w ROMie czlowieka (instynkt) jak cos leci to trzeba do tego biec :/
Kiedys mialem goraco jak sobie hexa latalem i widze jak dzieciak pelnym ogniem biegnie pod hexa ... a w tym momencie mam pikanie ze koniec pakietu .... Na szczescie bylem szybszy ...
Szkoda modelu :/
Kiedys mialem goraco jak sobie hexa latalem i widze jak dzieciak pelnym ogniem biegnie pod hexa ... a w tym momencie mam pikanie ze koniec pakietu .... Na szczescie bylem szybszy ...
Szkoda modelu :/
Z dziećmi jest drama, niczego się nie boją.
Ja czasami latam na boisku koło domu i między innymi przez dzieciaki zrezygnowałem z lotów w dzień i śmigam tylko po zmroku [co z kolei starszym spacerującym bardzo się podoba, więc obie strony są zadowolone:)].
Największą traume miałem jak przylazłem na boisko, a tam na 2 końcu obok boiska opalała się rodzinka chyba z 3'ma pociechami.
Zacząłem latać, a za chwile okazuje się że dzieciaki na rowerkach jeżdżą za kopterem, i kiedy tylko chciałem wylądować to podjeżdzały pod kopter...
W końcu wylądowałem powiedziałem że jak chcą jeździć to ja uciekam, a jak chcą popatrzeć to prosiłbym żeby robiły to z bezpiecznej odległości, po czym okazało się że mama powiedziała im że mogą się z kopterem poganiać i nie będą się słuchać obcego ...
Podszedłem do rodziców, okazało się że to prawda i że mam dupy nie zawracać bo oni w końcu mają chwilę spokoju...
PS. Dodam na koniec, że jak wiadomo nasze zabawki przynoszą dzieciakom dużo frajdy, więc jak już trafię przypadkiem na dzieci z kumatymi rodzicami to po prostu proszę ich żeby stali zaraz obok mnie, i unikam latania na siebie, żeby jak coś się stanie po prostu walić w glebę - dzieciaki jarają się niemiłosiernie [jak przywalę w ziemię to jeszcze bardziej :) ].
Sorry za mały OFF.
Ja czasami latam na boisku koło domu i między innymi przez dzieciaki zrezygnowałem z lotów w dzień i śmigam tylko po zmroku [co z kolei starszym spacerującym bardzo się podoba, więc obie strony są zadowolone:)].
Największą traume miałem jak przylazłem na boisko, a tam na 2 końcu obok boiska opalała się rodzinka chyba z 3'ma pociechami.
Zacząłem latać, a za chwile okazuje się że dzieciaki na rowerkach jeżdżą za kopterem, i kiedy tylko chciałem wylądować to podjeżdzały pod kopter...
W końcu wylądowałem powiedziałem że jak chcą jeździć to ja uciekam, a jak chcą popatrzeć to prosiłbym żeby robiły to z bezpiecznej odległości, po czym okazało się że mama powiedziała im że mogą się z kopterem poganiać i nie będą się słuchać obcego ...
Podszedłem do rodziców, okazało się że to prawda i że mam dupy nie zawracać bo oni w końcu mają chwilę spokoju...
PS. Dodam na koniec, że jak wiadomo nasze zabawki przynoszą dzieciakom dużo frajdy, więc jak już trafię przypadkiem na dzieci z kumatymi rodzicami to po prostu proszę ich żeby stali zaraz obok mnie, i unikam latania na siebie, żeby jak coś się stanie po prostu walić w glebę - dzieciaki jarają się niemiłosiernie [jak przywalę w ziemię to jeszcze bardziej :) ].
Sorry za mały OFF.
Dramat to miałem z psem sąsiada ... który kompletnie nie słucha i dominuje włascicieli.
No i ten ów piesek uparł sie, że koniecznie da się pociachać przez lądujacy kopter.
Nie dawał mi szans zejsć niżej niż 1.5m, skakał do niego jak piłka
Skonczyło się tak, że lądowałem na dachu ich auta
Co do dzieciaków to mam tu swoją prywatną widownie
Ale wyszkoliłem ich od razu, nie maja prawa wyjśc zza moich pleców i zadawać głupich pytań w czasie lotu
A zadaja ich milion
No i ten ów piesek uparł sie, że koniecznie da się pociachać przez lądujacy kopter.
Nie dawał mi szans zejsć niżej niż 1.5m, skakał do niego jak piłka
Skonczyło się tak, że lądowałem na dachu ich auta
Co do dzieciaków to mam tu swoją prywatną widownie
Ale wyszkoliłem ich od razu, nie maja prawa wyjśc zza moich pleców i zadawać głupich pytań w czasie lotu
A zadaja ich milion
Milion? Moja mała jeszcze nie umie mówić a już trajkocze jak by jej serwo żuchwy było podpięte pod stabilizator kota z padaczką. Normalnie tyle takie małe dźwięków generuje, że jak wiozę samochodem, to fiksuję i już nie wiem czy mi koło odpadło, czy silnik się nie krztusi, czy na mnie ktoś krzyczy, idzie zwariować.
^ sens tylko w postępie ^