Gogle FPV DIY z odbiornikiem - recenzja dla GearBest
: środa 11 maja 2016, 22:58
Tym razem na tapetę trafiają gogle FPV typu "paszcza-w-kubeł" ze zintegrowanym odbiornikiem 5,8GHz i systemem chłodzenia czerepu.
Ewentualnych chętnych do zakupu odsyłam do strony produktu:
http://www.gearbest.com/fpv-system/pp_354223.html
A zatem - co dostaniemy za nasze ciężko zarobione pieniądze? Kartonik:
W kartoniku broszurka bo instrukcją nie odważyłbym się tego nazwać:
Broszurka zawiera specyfikację produktu:
Ilustrowany spis zawartości kartonika oraz rozpiskę z ustawieniami kanałów odbiornika:
Poza broszurką mamy trzy paczuszki zawierające odpowiednio: gogle, wiatraczek i baterię z anteną typu grzybek:
Zaczynając od rzeczy najmniej istotnej - wiatraczek. Standardowy wynalazek z serii 1001 pomysłów co można zasilić z USB. Występuje w dwóch wersjach kolorystycznych - pomarańczowej i niebieskiej. Według opisu na stronie produktu kolor wysyłany jest losowo, bez możliwości wyboru.
Dmucha całkiem fajnie ale jest głośny jak nieszczęście. Przydałby się jakiś przełącznik włącz/wyłącz aby po sprowadzeniu temperatury głowy do optimum można było odłączyć to ustrojstwo bo migrenę spowodowaną temperaturą wymienimy na migrenę spowodowana jazgotem dmuchawki. Oczywiście można go po prostu wyjąć ale ponowne włożenie z goglami na oczach i maszyną w powietrzu może być....kłopotliwe. Łopaty wiatraczka są giętkie więc nie zrobią nam kuku przy próbie wyjmowania "na ślepo":
Rozwiązanie to słabo nadaje się dla osób dbających o wizerunek bo punktów ujemnych do lansu nie jestem w stanie policzyć...
Kolejna rzecz - antenka. Wykonana schludnie, nie ma się do czego czepić:
Złącze męskie typu RP-SMA
Niestety brak info czy to LHP czy RHP. Co do rzeczywistej jakości - jak trafi się okazja to poproszę Kkacpra żeby się nad nią popastwił.
Bateria - według strony produktu pojemność wynosi 450mAh zaś nalepka na baterii głosi 500mAh:
No i mamy pierwszą minę - zagadka dla spostrzegawczych, co jest nie tak z tą fotką:
Właśnie. Instrukcja sugerująca ładowanie baterii 2S 500mAh (jeżeli wierzyć nalepce) napięciem do 12,6V i prądem do 1A.
Dedykowanej ładowarki w zestawie brak więc jak ktoś nowy w temacie, niezaznajomiony z lipolami spróbuje tej sztuczki to w najlepszym wypadku skończy z balonikiem zamiast pakietu. O najgorszym wolę nie myśleć...
Ostatni, najważniejszy element czyli same gogle. Na pierwszy rzut oka tragedii nie ma - ot, budżetowy produkt jakich teraz wiele w związku ze stale rosnącą popularnością naszego hobby. Niestety bliższe oględziny wykazują że tragedia jednak jest jest i to na tyle znaczna że poddająca pod wątpliwość celowość zakupu tego sprzętu. Ale po kolei. Sama idea która przyświecała producentowi tego wynalazku nie była zła. Gogle są całkiem lekkie jak na konstrukcję "wiadrową". Według wagi kuchennej tylko o 8g przekraczają deklarowane w broszurce 230g:
Dla porównania, jeden z flagowych produktów tego typu, Quanum V2 to prawie dwa razy tyle.
Pakiet zasilający to kolejne 38g
Wykończenie przylegające do twarzy jest miękkie i przyjemne w dotyku. W przeciwieństwie do Quanumów nie trzeba kombinować z dokładaniem pasków pianki aby dopasować gogle do facjaty
Uwagę zwraca mocowanie soczewki Fresnela. Po co te podziały pomiędzy oczyma? Szczególnie że to nie są 2 osobne soczewki a jedna, umieszczona centralnie, na którą ktoś nakleił ramkę.
Paski regulowane są we wszystkich trzech miejscach przyczepu (w Quanum'ach górny pasek jest stałej długości) dzięki czemu nos jest odciążony i nie cierpi w trakcie noszenia urządzenia.
No i teraz zaczynają się "ciekawostki". Rant gogli jest oklejony dookoła ozdobną papierową taśmą klejącą. Troszkę niechlujnie to wygląda, jakby coś było niedopracowane. Po usunięciu taśmy okazuje się że jest - obudowa w miejscu gdzie znajduje się monitor jest na tyle kiepsko spasowana że przez szczeliny wpada światło. Taśma ma za zadanie zredukować ten efekt. W górnej części znajduje się złącze USB dla wiatraczka. Zamocowane niedbale, wystaje z obudowy zamiast z nią zlicować. Dodatkowo widać dwie szczeliny które prawdopodobnie miały być dla jakiejś formy regulacji IPD. Szczeliny są, regulacji nie ma.
Czoło mojego egzemplarza jest bardzo porysowane. Gogle wyglądają jak powystawowe:
Rozumiem że to produkt do testów ale jeżeli klient miałby dostać coś takiego to dobrze to nie wygląda. Panele po bokach wyglądają jakby były przewidziane do odsunięcia (prążki "na palec" przy środku) ale ani drgną.
Gniazdo antenowe jest zamocowane krzywo:
Otwór na DIP switch'e do wyboru kanałów wygląda jakby ktoś go chechłał tępym nożem
Gogle są zasilane z zewnętrznego pakietu ale ani z boku:
....ani u dołu:
...nie ma przewidzianego miejsca żeby go zamocować. Nie ma nawet kawałka rzepa czy choć taśmy obustronnie klejącej by go gdzieś przytwierdzić do obudowy.
No i obraz - masakra. Fresnel jest źle dobrany i w złej odległości pomiędzy okiem a ekranem w wyniku czego obraz jest nieostry i bardzo mocno zniekształcony na krawędziach:
Niestety ramka z soczewką jest nieruchoma więc o ewentualnej regulacji możemy zapomnieć. Dodatkowo wspomniana wcześniej ramka dzieląca obraz na dwoje oczu utrudnia patrzenie - jedno oko widzi tylko część ekranu.
Dla przykładu obraz w Quanum'ach jest niemal idealnie prosty na krawędziach a ruchoma ramka pozwala dobrać ostrość pod własne potrzeby
Żeby było gorzej, wnętrze gogli nie jest wyściełane i można dostrzec elementy konstrukcyjne - między innymi wielki smark hot-gluta:
Skoro już wiemy co "po wierzchu" to nadszedł czas na "pokaż kotku co masz w środku". Po usunięciu taśmy na bokach widać piankę
Szczególnie słabo spasowana po stronie z odbiornikiem
Mimo zawiasów w dolnej części trzeba się przyłożyć aby gogle się otworzyły. Po użyciu rozsądnej ilości przemocy ukazują wstydliwe szczegóły konstrukcji.
Te gogle to nic innego jak obudowa telefonu do zabaw z VR do której ktoś na chama wtłoczył monitorek i odbiornik (mój Vertis Expi jest ciut za mały):
Przegroda nosowa która występuje w tych obudowach została wyrżnięta tępym brzeszczotem a ramka soczewki tudzież złącze USB zostały przytwierdzone pokaźną ilością glusia.
Plastikowe łapki mające w zamyśle trzymać telefon zostały prawdopodobnie potraktowane opalarką (plastik się zagotował) i zagięte by utrzymać wąski ekranik LCD:
Upchnięta niedbale elektronika wyświetlacza i moduł odbiornika zostały utopione w glusiu.
Przy okazji tego zdjęcia wnikliwe oko dostrzeże jeszcze jeden, potencjalnie bardzo niebezpieczny problem. Jeżeli naszła was myśl - "hej, mam złącze USB w goglach. Jakie to może być przydatne..." to NIECH WAS RĘKA BOSKA BRONI COKOLWIEK TAM WTYKAĆ!!!!!!!
Dlaczego? Ano dlatego...:
Jakiś Janusz oszczędności stwierdził że po cholerę dawać przetwornicę na 5V - podajmy tam na żywca napięcie pakietu, wiatraczek wytrzyma.
Podsumowując - gogle są świetnym źródłem części do konstrukcji niedrogiego podglądu dla osoby z zacięciem do gmeractwa pod warunkiem że obecna pornocja czyli 56 zielonych zostanie utrzymana dłużej niż 6 dni bo za początkowe 125 zielonych to nie mamy o czym rozmawiać. W komplecie dostajemy lekką obudowę, monitorek, odbiornik i złącze USB. Minimalnym wysiłkiem można sobie zrobić przełączane wejście na zewnętrzny sygnał wideo, wyłącznik wentylatorka a dokładając mikroprzetwornicę 5V zyskujemy ładowarkę ratunkową do telefonu. Pozostanie jeszcze tylko powalczyć z mocowaniem soczewki i zabawka gotowa.
Natomiast jako gotowy produkt to jest to dno i 5m mułu. Brak możliwości regulacji soczewki a co za tym idzie obraz do knota, brak mocowania baterii, brak wejścia na zewnętrzny sygnał wideo, niechlujne wykonanie i potencjalnie niebezpieczne złącze USB z solidnie zawyżonym napięciem. Ponadto mam pewne podejrzenia że monitorek ma BS'a w postaci sztucznego śniegu ale to jeszcze muszę sprawdzić tak jak i jakość odbiornika.
Tak więc, jeżeli jesteś modelarzem-gmerakiem i chciałbyś sobie zrobić gogle to można się nad ofertą pochylić (jeżeli BS się nie potwierdzi). Jeżeli jednak jesteś nowicjuszem, nie przepadasz za lutownicą czy z innego powodu chciałbyś rozsądny gotowiec - te gogle omijaj szerokim łukiem.
Ewentualnych chętnych do zakupu odsyłam do strony produktu:
http://www.gearbest.com/fpv-system/pp_354223.html
A zatem - co dostaniemy za nasze ciężko zarobione pieniądze? Kartonik:
W kartoniku broszurka bo instrukcją nie odważyłbym się tego nazwać:
Broszurka zawiera specyfikację produktu:
Ilustrowany spis zawartości kartonika oraz rozpiskę z ustawieniami kanałów odbiornika:
Poza broszurką mamy trzy paczuszki zawierające odpowiednio: gogle, wiatraczek i baterię z anteną typu grzybek:
Zaczynając od rzeczy najmniej istotnej - wiatraczek. Standardowy wynalazek z serii 1001 pomysłów co można zasilić z USB. Występuje w dwóch wersjach kolorystycznych - pomarańczowej i niebieskiej. Według opisu na stronie produktu kolor wysyłany jest losowo, bez możliwości wyboru.
Dmucha całkiem fajnie ale jest głośny jak nieszczęście. Przydałby się jakiś przełącznik włącz/wyłącz aby po sprowadzeniu temperatury głowy do optimum można było odłączyć to ustrojstwo bo migrenę spowodowaną temperaturą wymienimy na migrenę spowodowana jazgotem dmuchawki. Oczywiście można go po prostu wyjąć ale ponowne włożenie z goglami na oczach i maszyną w powietrzu może być....kłopotliwe. Łopaty wiatraczka są giętkie więc nie zrobią nam kuku przy próbie wyjmowania "na ślepo":
Rozwiązanie to słabo nadaje się dla osób dbających o wizerunek bo punktów ujemnych do lansu nie jestem w stanie policzyć...
Kolejna rzecz - antenka. Wykonana schludnie, nie ma się do czego czepić:
Złącze męskie typu RP-SMA
Niestety brak info czy to LHP czy RHP. Co do rzeczywistej jakości - jak trafi się okazja to poproszę Kkacpra żeby się nad nią popastwił.
Bateria - według strony produktu pojemność wynosi 450mAh zaś nalepka na baterii głosi 500mAh:
No i mamy pierwszą minę - zagadka dla spostrzegawczych, co jest nie tak z tą fotką:
Właśnie. Instrukcja sugerująca ładowanie baterii 2S 500mAh (jeżeli wierzyć nalepce) napięciem do 12,6V i prądem do 1A.
Dedykowanej ładowarki w zestawie brak więc jak ktoś nowy w temacie, niezaznajomiony z lipolami spróbuje tej sztuczki to w najlepszym wypadku skończy z balonikiem zamiast pakietu. O najgorszym wolę nie myśleć...
Ostatni, najważniejszy element czyli same gogle. Na pierwszy rzut oka tragedii nie ma - ot, budżetowy produkt jakich teraz wiele w związku ze stale rosnącą popularnością naszego hobby. Niestety bliższe oględziny wykazują że tragedia jednak jest jest i to na tyle znaczna że poddająca pod wątpliwość celowość zakupu tego sprzętu. Ale po kolei. Sama idea która przyświecała producentowi tego wynalazku nie była zła. Gogle są całkiem lekkie jak na konstrukcję "wiadrową". Według wagi kuchennej tylko o 8g przekraczają deklarowane w broszurce 230g:
Dla porównania, jeden z flagowych produktów tego typu, Quanum V2 to prawie dwa razy tyle.
Pakiet zasilający to kolejne 38g
Wykończenie przylegające do twarzy jest miękkie i przyjemne w dotyku. W przeciwieństwie do Quanumów nie trzeba kombinować z dokładaniem pasków pianki aby dopasować gogle do facjaty
Uwagę zwraca mocowanie soczewki Fresnela. Po co te podziały pomiędzy oczyma? Szczególnie że to nie są 2 osobne soczewki a jedna, umieszczona centralnie, na którą ktoś nakleił ramkę.
Paski regulowane są we wszystkich trzech miejscach przyczepu (w Quanum'ach górny pasek jest stałej długości) dzięki czemu nos jest odciążony i nie cierpi w trakcie noszenia urządzenia.
No i teraz zaczynają się "ciekawostki". Rant gogli jest oklejony dookoła ozdobną papierową taśmą klejącą. Troszkę niechlujnie to wygląda, jakby coś było niedopracowane. Po usunięciu taśmy okazuje się że jest - obudowa w miejscu gdzie znajduje się monitor jest na tyle kiepsko spasowana że przez szczeliny wpada światło. Taśma ma za zadanie zredukować ten efekt. W górnej części znajduje się złącze USB dla wiatraczka. Zamocowane niedbale, wystaje z obudowy zamiast z nią zlicować. Dodatkowo widać dwie szczeliny które prawdopodobnie miały być dla jakiejś formy regulacji IPD. Szczeliny są, regulacji nie ma.
Czoło mojego egzemplarza jest bardzo porysowane. Gogle wyglądają jak powystawowe:
Rozumiem że to produkt do testów ale jeżeli klient miałby dostać coś takiego to dobrze to nie wygląda. Panele po bokach wyglądają jakby były przewidziane do odsunięcia (prążki "na palec" przy środku) ale ani drgną.
Gniazdo antenowe jest zamocowane krzywo:
Otwór na DIP switch'e do wyboru kanałów wygląda jakby ktoś go chechłał tępym nożem
Gogle są zasilane z zewnętrznego pakietu ale ani z boku:
....ani u dołu:
...nie ma przewidzianego miejsca żeby go zamocować. Nie ma nawet kawałka rzepa czy choć taśmy obustronnie klejącej by go gdzieś przytwierdzić do obudowy.
No i obraz - masakra. Fresnel jest źle dobrany i w złej odległości pomiędzy okiem a ekranem w wyniku czego obraz jest nieostry i bardzo mocno zniekształcony na krawędziach:
Niestety ramka z soczewką jest nieruchoma więc o ewentualnej regulacji możemy zapomnieć. Dodatkowo wspomniana wcześniej ramka dzieląca obraz na dwoje oczu utrudnia patrzenie - jedno oko widzi tylko część ekranu.
Dla przykładu obraz w Quanum'ach jest niemal idealnie prosty na krawędziach a ruchoma ramka pozwala dobrać ostrość pod własne potrzeby
Żeby było gorzej, wnętrze gogli nie jest wyściełane i można dostrzec elementy konstrukcyjne - między innymi wielki smark hot-gluta:
Skoro już wiemy co "po wierzchu" to nadszedł czas na "pokaż kotku co masz w środku". Po usunięciu taśmy na bokach widać piankę
Szczególnie słabo spasowana po stronie z odbiornikiem
Mimo zawiasów w dolnej części trzeba się przyłożyć aby gogle się otworzyły. Po użyciu rozsądnej ilości przemocy ukazują wstydliwe szczegóły konstrukcji.
Te gogle to nic innego jak obudowa telefonu do zabaw z VR do której ktoś na chama wtłoczył monitorek i odbiornik (mój Vertis Expi jest ciut za mały):
Przegroda nosowa która występuje w tych obudowach została wyrżnięta tępym brzeszczotem a ramka soczewki tudzież złącze USB zostały przytwierdzone pokaźną ilością glusia.
Plastikowe łapki mające w zamyśle trzymać telefon zostały prawdopodobnie potraktowane opalarką (plastik się zagotował) i zagięte by utrzymać wąski ekranik LCD:
Upchnięta niedbale elektronika wyświetlacza i moduł odbiornika zostały utopione w glusiu.
Przy okazji tego zdjęcia wnikliwe oko dostrzeże jeszcze jeden, potencjalnie bardzo niebezpieczny problem. Jeżeli naszła was myśl - "hej, mam złącze USB w goglach. Jakie to może być przydatne..." to NIECH WAS RĘKA BOSKA BRONI COKOLWIEK TAM WTYKAĆ!!!!!!!
Dlaczego? Ano dlatego...:
Jakiś Janusz oszczędności stwierdził że po cholerę dawać przetwornicę na 5V - podajmy tam na żywca napięcie pakietu, wiatraczek wytrzyma.
Podsumowując - gogle są świetnym źródłem części do konstrukcji niedrogiego podglądu dla osoby z zacięciem do gmeractwa pod warunkiem że obecna pornocja czyli 56 zielonych zostanie utrzymana dłużej niż 6 dni bo za początkowe 125 zielonych to nie mamy o czym rozmawiać. W komplecie dostajemy lekką obudowę, monitorek, odbiornik i złącze USB. Minimalnym wysiłkiem można sobie zrobić przełączane wejście na zewnętrzny sygnał wideo, wyłącznik wentylatorka a dokładając mikroprzetwornicę 5V zyskujemy ładowarkę ratunkową do telefonu. Pozostanie jeszcze tylko powalczyć z mocowaniem soczewki i zabawka gotowa.
Natomiast jako gotowy produkt to jest to dno i 5m mułu. Brak możliwości regulacji soczewki a co za tym idzie obraz do knota, brak mocowania baterii, brak wejścia na zewnętrzny sygnał wideo, niechlujne wykonanie i potencjalnie niebezpieczne złącze USB z solidnie zawyżonym napięciem. Ponadto mam pewne podejrzenia że monitorek ma BS'a w postaci sztucznego śniegu ale to jeszcze muszę sprawdzić tak jak i jakość odbiornika.
Tak więc, jeżeli jesteś modelarzem-gmerakiem i chciałbyś sobie zrobić gogle to można się nad ofertą pochylić (jeżeli BS się nie potwierdzi). Jeżeli jednak jesteś nowicjuszem, nie przepadasz za lutownicą czy z innego powodu chciałbyś rozsądny gotowiec - te gogle omijaj szerokim łukiem.