Bezmyślne wypalanie traw
Moderatorzy: moderatorzy2014, moderatorzy
Nie wiem o czym jeszcze ta dyskusja.
Wypalanie prowadzone jest tylko i głównie ze względu na lenistwo i chęć zaoszczędzenia kilku złotych (po przecież inaczej trzeba by wynająć jakiś ciągnik z kosiarką i zgrabiarką a to kosztuje), pozostałe przypadki to zabobon podobny do leczenia raka modlitwą.
Takim osobom nawet jak pod mikroskopem pokażecie dowód na to, że jest tak a nie inaczej (gleba nie staje się lepsza czy komórki nowotworu nie giną) to i tak nie przestaną tego robić, bo zawsze przecież będzie cień wątpliwości "a co jeśli mieli rację". No taki typ człowieka.
Wypalanie prowadzone jest tylko i głównie ze względu na lenistwo i chęć zaoszczędzenia kilku złotych (po przecież inaczej trzeba by wynająć jakiś ciągnik z kosiarką i zgrabiarką a to kosztuje), pozostałe przypadki to zabobon podobny do leczenia raka modlitwą.
Takim osobom nawet jak pod mikroskopem pokażecie dowód na to, że jest tak a nie inaczej (gleba nie staje się lepsza czy komórki nowotworu nie giną) to i tak nie przestaną tego robić, bo zawsze przecież będzie cień wątpliwości "a co jeśli mieli rację". No taki typ człowieka.
Moje DRONY: Y6 copter, ST-330 glider, bezzałogowy helikopterek meteorologiczny "Putas"
Co roku od X lat wypalają tam i nie tylko tam trawę. Nie rozumiem waszej dyskusji. Tu nie chodzi przecież o palenie trawy tylko niszczenie ekosystemu flory i fauny. Za 6 miesięcy będzie tam ta sama trawa i trzcina po uszy więc choćby ten fakt powinien dać chłopkom do myślenia ale nie. Tylko że tam do cholery mieszka milionowa populacja żyjątek wszelkiej maści od mròwki przez jaszczurki, myszy, węże, żuki, ślimaki, żaby larwy nie larwy no jest tego w ciul ..... to jest ludzie skład naszego ekosystemu - jedno się żywi drugim. Absolutnie wszelka głupota wiejskich chłopków a tutaj chyba cywilizacja jest jakaś na forum? Czy niema? Nie wypisujcie już bzdur proszę. Mieszkam na wsi od zawsze i obserwuję to od dziecka. Jako szczeniak też wydawało mi się że jak spali się starą trawkę to wyrośnie nowa piękna zielona. Tylko że to jest dziecięce wyobrażenie a nie dorosłego inteligentnego człowieka. Wypalanie traw jest złem i to niebezpiecznym - zapiszcie sobie to w głowach i pamiętajcie. Poza tym kolejne kilkanaście tysiaków na pokrycie akcji z naszej kieszeni. W skali sezonu w całej pl są to miliony.
Air kosi to się latem a nie na wiosnę.
Air kosi to się latem a nie na wiosnę.
Ukończył Szkołę Latania San Andreas
No masz mnie :) Zgubiłem literkę :) + dla Ciebie.Verid pisze:Po pierwsze nie ekton a ekoton czyli strefa przejściowa
Możesz sprecyzować co chciałeś powiedzieć ? Trudno polemizować. Trochę mam wrażenie, ze piszesz to co jaNiekoniecznie pomiędzy lasem a łąką choć też
Chciałbym zapytać skąd takie dziwne wnioski ? Może inaczej napisze - nie miałem nigdy takich planów i łąk też nie wypalam. Apeluję o czytanie ze zrozumieniem.Po drugie - skoro kleszcze żyją na granicy lasu i łąki to rozumiem że chcesz zniszczyć cały ekosystem łąki i zagrozić leśnemu żeby dobrać się do kleszczy? Gratuluję.
Zgadza się i tam, na tych nieużytkach mogą być kleszcze. O zastanowieniu się nad możliwością wprowadzenia kontrolowanego wypalania trawy w takich rejonach pisałem, oraz paski przy drogach spacerowych, być może to będzie lepsze od chemii. Wyżej dość jasno starałem się nakreślić gdzie żyją kleszcze. Dodatkowo pisałem o sarnach i myszach polnych, których nazwa jasno daje do zrozumienia gdzie żyją , a mysz polna wozi nimfy.Pomijając fakt że wypalane są zwykle użytki rolne (łąki i pola) nie graniczące z lasem a nie dzikie polany leśne stanowiące główna ostoję twoich ulubieńców.
Uważam, że się mylisz. Podaj proszę źródło tych informacji.Freddie Chopin pisze: Niewątpliwie. Tyle że znacząca większość kleszczy w Polsce jest tego jednego akurat gatunku.
Tzn. musimy sprecyzować jedno - nigdzie nie napisałem, że wypalanie traw jest dobre. Przedstawiłem natomiast pewne potencjalne zalety lub może inaczej sytuacje, w których wypalanie może dokonać mniejszych szkód. Kraje bardziej ucywilizowane takie jak Australia i te mniej jak USA obligatoryjnie wypalają trawy ze względów bezpieczeństwa - ochrona przeciwpożarowa.Na początku ktoś się pytał, po co niektórzy wypalają trawę. Jak widać nawet tutaj jest co najmniej kilka osób, które otwarcie mówią iż uważają to za coś dobrego, bo:
- trawa lepiej rośnie,
- ekosystem się "oczyści",
- mniej kleszczy będzie,
- ...
Manipulujesz i starasz się grac na emocjach tłumu, chcesz przedstawić druga stronę w negatywnym świetle, przejaskrawiasz.I właśnie dlatego ludzie wypalają trawy - bo ubzdurali sobie, że to jest "dobre" i "pożyteczne". Tylko czekać aż ktoś powie, że powinniśmy być wdzięczni takim podpalaczom.
Piszmy merytorycznie i na temat, bo takie wymyślane historyjki, to trochę dziecinne i mi się nie chce dyskutować
I to jest najlepsze rozwiązanie, zobaczymy jak to wygląda w rzeczywistości, a tym którzy mnie podejrzewają o niecne rzeczy tzn podpalenia odpowiadam:pbrys pisze:poproszę właściciela wątku o fotki za 2 miesiące z granicy miedzy wypalonym obszarem a nie wypalonym
bedzie widać jak przyroda radzi sobie z ogniem
Jestem przeciwny wypalaniu traw i jakiejkolwiek ingerencji w przyrodę.
Dodam jeszcze, że około 30-40 lat temu zdania były również podzielone na ten temat, ale pomimo dyskusji za i przeciw( tylko z biologicznego punktu widzenia) przeważała opinia, że jednak pomimo wielu minusów które tu koledzy skrzętnie wykazali jednak wypalanie jest lepsze dla odnowy całego systemu.
Przypuszczam, że za 40 lat zdania będą również podzielone
Znasz może cyrulików co potrafią WYleczyć SKUTECZNIE boreliozę? Mam tego rodzaju problem w towarzystwie/znajomych i każdy sprawdzony kontakt się przyda...Xpand pisze: Choroby odkleszczowe bywają bardzo niebezpieczne, a wielu lekarzy w Polsce nie ma pojęcia o poprawnym leczeniu i diagnozowaniu.
infekcja FPV postępuje w zastraszającym tempie...
Nie ma o co polemizować - kwestia doprecyzowania definicji. Ekoton to strefa przejściowa pomiędzy różnymi ekosystemami. Nie koniecznie musi to być łąka i las. Po prostu szersze pojęcie i w tym kontekście użyte nieco mylące bo napisałeś to w formie sugerującej iż określenie to dotyczy jeno przejść las-łąka oraz las-las.Możesz sprecyzować co chciałeś powiedzieć ? Trudno polemizować. Trochę mam wrażenie, ze piszesz to co ja
Nie sugeruję że dopuszczasz się takiego czynu - apel o zrozumienie obustronny zatem. Napisałeś "Uważam, że warto by było rozważyć wprowadzenie kontrolowanego wypalania traw" co kontrargumentuję że poświęcenie znacznych połaci ekosystemu łąki i spowodowanie zagrożenia dla ekosystemu lasu do walki z kleszczami jest nie warte skórki za wyprawkę szczególnie w obliczu faktu (który sam wspomniałeś) iz wzmozone występowanie kleszczy jest skorelowane z wysoką wilgotnością a to z kolei skutecznie uniemożliwia wypalanie.Chciałbym zapytać skąd takie dziwne wnioski ? Może inaczej napisze - nie miałem nigdy takich planów i łąk też nie wypalam. Apeluję o czytanie ze zrozumieniem.
Nie czytasz uważnie - piszę o użytkach nie zaś o nieużytkach. To użytki rolne (łąki i pastwiska) są przede wszystkim celem wypaleń bo a) panuje zabobon że to użyźnia b) tak najłatwiej usunąć resztki zeszłorocznej trawy dzięki czemu nowa będzie miała szanse na bujniejszy wzrost. Nieużytków nikt nie wypala bo i po co?Zgadza się i tam, na tych nieużytkach mogą być kleszcze.
Po pierwsze - drogi spacerowe to raczej nie ekoton. Na niewielkich odcinkach co najwyżej. Po drugie - określenie "drogi" sugeruje brak roślinności w ich obszarze a co za tym idzie brak kleszcza. Po trzecie wątpię żeby ktokolwiek odpowiedzialny za utrzymanie zieleni (i takiej drogi) się na to zgodził z jednego prostego powodu - chciałbyś spacerować z rodziną obok pogorzeliska? A w momencie jak tylko trawa odrośnie natychmiast wprowadzą się tam żyjątka - te niechciane też więc o czymś takim jak "sterylna" w wyniku wypalenia trawa zapomnij. Tu naprawdę lepiej by się sprawdziły opryski bo mordujesz tylko część ekosystemu nie cały, łatwiej to kontrolować (zapytaj ReMo jak szybko kontrolowane wypalanie może się przeistoczyć w niekontrolowane), brak ujemnych efektów estetycznych i działanie utrzymujące się na długo - dużo dłużej nisz czas odrostu trawy po wypaleniu. Jeszcze lepszą metodą byłby oprysk preparatem podobnym do tych stosowanych na psach i kotach. Mysz zeżre taką trawę i jej krew staje się toksyczna - tak działają weterynaryjne krople na pchły i kleszcze. Problemem jest koszt - taniej jest mieć kilka przypadków boreliozy niż kupić hektolitry chemii która by ucięła problem u źródła.O zastanowieniu się nad możliwością wprowadzenia kontrolowanego wypalania trawy w takich rejonach pisałem, oraz paski przy drogach spacerowych, być może to będzie lepsze od chemii. Wyżej dość jasno starałem się nakreślić gdzie żyją kleszcze. Dodatkowo pisałem o sarnach i myszach polnych, których nazwa jasno daje do zrozumienia gdzie żyją , a mysz polna wozi nimfy
Chcesz dyskutować merytorycznie ganisz za manipulację emocjami ale sam uciekasz się do identycznych sztuczek. Pisząc "bardziej ucywilizowane" sugerujesz że działania podejmowane przez te kraje są godne naśladowania - wszak są "bardziej ucywilizowane", co ewentualnego oponenta stawia automatycznie w szeregu ciemnogrodu nie potrafiącego dostrzec zdobyczy cywilizacyjnej nawet jakby się o nią potknął. Przy czym całkowicie ignorujesz (świadomie lub nie) argumenty drugiej strony a wydaje mi się że wyłożyłem to dość jasno w odpowiedzi na post Pieth'a. Nie ten klimat, nie ten ekosystem. To co ma zastosowanie prewencyjne w Australii i niektórych regionach USA i naturalnie występuje w Serengeti i innych tego typu obszarach jako czynnik regulacyjny ma się nijak do polskiego klimatu i polskich ekosystemów. "Cywilizacja" nie ma tu nic do tego...Kraje bardziej ucywilizowane takie jak Australia i te mniej jak USA obligatoryjnie wypalają trawy ze względów bezpieczeństwa - ochrona przeciwpożarowa.
Ten wredny...
Verdi, stwarzamy taki ekosystem który tylko nam ludziom pasuje, w latach 70-80 ubiegłego wieku byłem mocno związany z rolnictwem zawodowo i
pamiętam dyskusje na temat wypalania traw, zdania były podzielone, ale przeważała opinia, że jednak wypalanie jest lepsze dla ekosystemu.
Dzisiaj wygogliłem temat i widzę, że nie ma opiniI za, dlaczego? bo tak zostało przyjęte, bo to NAM nic nie daje. Moje zdanie w tym temacie wynika z obserwacji a nie czytaniu co tam mądrzy ludzie wysmarowali w internecie, bo jak widzę co dekadę następuje zmiana poglądów co nie ma nic wspólnego z prawdą.
W latach o których piszę nie było cytrusów mogących leżeć tygodniami i się nie psuć, nie było tak pięknych jabłek i pomidorów, ale prawdziwy smak np Koksy Pomarańczowej, gruntowych pomidorów znany jest już nielicznym, a smak prawdziwej mandarynki poznasz kupując jakiś chemiczny erzac, bo dzisiaj liczy siĘ wydajność, odporność na choroby, wygląd i przede wszystkim cena.
Wypalanie nieużytków jest be bo to nic nam ludziom nie daje a stwarza zagrożenie i powoduje koszty.
Przykład Serengeti i Mozgi podałem jako skrajności dla zobrazowania problemu, bo nie wszystko idzie wy-linkować.
pamiętam dyskusje na temat wypalania traw, zdania były podzielone, ale przeważała opinia, że jednak wypalanie jest lepsze dla ekosystemu.
Dzisiaj wygogliłem temat i widzę, że nie ma opiniI za, dlaczego? bo tak zostało przyjęte, bo to NAM nic nie daje. Moje zdanie w tym temacie wynika z obserwacji a nie czytaniu co tam mądrzy ludzie wysmarowali w internecie, bo jak widzę co dekadę następuje zmiana poglądów co nie ma nic wspólnego z prawdą.
W latach o których piszę nie było cytrusów mogących leżeć tygodniami i się nie psuć, nie było tak pięknych jabłek i pomidorów, ale prawdziwy smak np Koksy Pomarańczowej, gruntowych pomidorów znany jest już nielicznym, a smak prawdziwej mandarynki poznasz kupując jakiś chemiczny erzac, bo dzisiaj liczy siĘ wydajność, odporność na choroby, wygląd i przede wszystkim cena.
Wypalanie nieużytków jest be bo to nic nam ludziom nie daje a stwarza zagrożenie i powoduje koszty.
Przykład Serengeti i Mozgi podałem jako skrajności dla zobrazowania problemu, bo nie wszystko idzie wy-linkować.
Wszystko co lata, jeździ, pływa no i ... kobieta.
"Wypalmy wsie i miasta razem z mieszkańcami co by odświeżyć ekosystem" - powiedziałyby zwierzęta.
Za rok czy dwa przyjdą ludzie z innych miejsc i sobie odbudują domy na nowej bardziej zielonej trawie i zamieszkają od nowa.
Sytuacje powtarzajmy co rok aż do skutku.
Za rok czy dwa przyjdą ludzie z innych miejsc i sobie odbudują domy na nowej bardziej zielonej trawie i zamieszkają od nowa.
Sytuacje powtarzajmy co rok aż do skutku.
Ukończył Szkołę Latania San Andreas
- Freddie Chopin
- Posty: 337
- Rejestracja: sobota 11 sty 2014, 13:36
- Lokalizacja: Zawiercie
- Kontakt:
I do tego te domy będą ładniejsze, a ich mieszkańcy pewnie młodsi niż poprzedni. Definitywnie widać jak na dłoni, że spalenie miasta to same korzyści!Myszon pisze:Za rok czy dwa przyjdą ludzie z innych miejsc i sobie odbudują domy na nowej bardziej zielonej trawie i zamieszkają od nowa.
:: freddiechopin.info ::
Gdyby taka możliwość powstała, to nikt by z niej nie korzystał ze względu na koszty. "Kontrolowane" wypalanie wymagało by obecności na miejscu co najmniej kilku wozów strażackich a koszty takiej akcji są nie małe.Xpand pisze: Uważam, że warto by było rozważyć wprowadzenie kontrolowanego wypalania traw.
Taa, a przy okazji przeprowadzić ewakuację żyjątekDexx pisze:Xpand napisał/a: Uważam, że warto by było rozważyć wprowadzenie kontrolowanego wypalania traw.
Gdyby taka możliwość powstała, to nikt by z niej nie korzystał ze względu na koszty. "Kontrolowane" wypalanie wymagało by obecności na miejscu co najmniej kilku wozów strażackich a koszty takiej akcji są nie małe.
Pozdrawiam Sławek
... jeśli nie wiesz co robić, nabieraj wysokości. Jeszcze nikt nie zderzył się z niebem...
... jeśli nie wiesz co robić, nabieraj wysokości. Jeszcze nikt nie zderzył się z niebem...
Domyślam się, że chodzi o boreliozę. Niestety nie znam takiej osoby :( Jedyne co mogę polecić, to kontakt ze Stowarzyszeniem Chorych na Boreliozę http://www.borelioza.org/kontakt.htm Przypuszczam, że oni maja dość dobre rozeznanie kto jest wart uwagi i leczy na podobnej bazie (pewnie mniejsze dawki) co ILADS.Rurek pisze:Znasz może cyrulików co potrafią WYleczyć SKUTECZNIE boreliozę? Mam tego rodzaju problem w towarzystwie/znajomych i każdy sprawdzony kontakt się przyda...
Nie chodziło mi o tereny przy lasach, bo tam chodzi każdy na własne ryzyko. Głównie brałem pod uwagę nieużytki (pola z chwastami i doprowadzanie do porządku), pola uprawne, pasy przy drogach spacerowych i wybrane łąki.Verid pisze:Nie sugeruję że dopuszczasz się takiego czynu - apel o zrozumienie obustronny zatem. Napisałeś "Uważam, że warto by było rozważyć wprowadzenie kontrolowanego wypalania traw" co kontrargumentuję że poświęcenie znacznych połaci ekosystemu łąki i spowodowanie zagrożenia dla ekosystemu lasu do walki z kleszczami jest nie warte skórki za wyprawkę szczególnie w obliczu faktu (który sam wspomniałeś) iz wzmozone występowanie kleszczy jest skorelowane z wysoką wilgotnością a to z kolei skutecznie uniemożliwia wypalanie.
Wybacz, ale od niedawna jestem mieszkańcem wsi i mam problemy z poprawna nomenklatura typu stajnia, stodoła i jeszcze tam jakieś 3 jest - szopa. Pastwiska i łąki też brałem pod uwagę. Uważam, ze może istnieć korelacja pomiędzy zakazem wypalania, a plagą kleszczy. Do tego dochodzą łagodne zimy i pewnie jakieś inne czynniki. Zostawiam już temat wypalania.Nie czytasz uważnie - piszę o użytkach nie zaś o nieużytkach. To użytki rolne (łąki i pastwiska) są przede wszystkim celem wypaleń bo a) panuje zabobon że to użyźnia b) tak najłatwiej usunąć resztki zeszłorocznej trawy dzięki czemu nowa będzie miała szanse na bujniejszy wzrost. Nieużytków nikt nie wypala bo i po co?
U mnie są drogi spacerowe kolo rzeczki i tam jest trawa i kleszcze. Generalnie starałem się pokreślić w tym temacie, że kleszcze mogą być praktycznie wszędzie - nawet w domu lub centrum dużego miasta! Generalizowanie, że są tylko tu, czy tam jest bez sensu, bo praktyka i fakty pokazuje co innego. BTW wole chodzić z rodziną nawet po lejach od bomb, ale mieć pewność, że nikt z nich nie zostanie warzywem lub gorzej - przez kleszcza.Po pierwsze - drogi spacerowe to raczej nie ekoton. Na niewielkich odcinkach co najwyżej. Po drugie - określenie "drogi" sugeruje brak roślinności w ich obszarze a co za tym idzie brak kleszcza. Po trzecie wątpię żeby ktokolwiek odpowiedzialny za utrzymanie zieleni (i takiej drogi) się na to zgodził z jednego prostego powodu - chciałbyś spacerować z rodziną obok pogorzeliska? A w momencie jak tylko trawa odrośnie natychmiast wprowadzą się tam żyjątka - te niechciane też więc o czymś takim jak "sterylna" w wyniku wypalenia trawa zapomnij. Tu naprawdę lepiej by się sprawdziły opryski bo mordujesz tylko część ekosystemu nie cały, łatwiej to kontrolować (zapytaj ReMo jak szybko kontrolowane wypalanie może się przeistoczyć w niekontrolowane), brak ujemnych efektów estetycznych i działanie utrzymujące się na długo - dużo dłużej nisz czas odrostu trawy po wypaleniu. Jeszcze lepszą metodą byłby oprysk preparatem podobnym do tych stosowanych na psach i kotach. Mysz zeżre taką trawę i jej krew staje się toksyczna - tak działają weterynaryjne krople na pchły i kleszcze. Problemem jest koszt - taniej jest mieć kilka przypadków boreliozy niż kupić hektolitry chemii która by ucięła problem u źródła.
Tak całkiem serio warto się skupić nad tymi kleszczami. Zwalczenie ich nie będzie wcale takie drogie. Wystarczy zastosować metody sprawdzone. Przy poidłach/karmidłach dla saren wprowadzić automatyczny oprysk/inna metodę dawkowania substancji odkleszczającej. Po kilku latach nastąpi dramatyczny spadek liczby kleszczy.
Tutaj właśnie chodziło o to, że USA nie jest "święte" i Australię mam za kraj bardziej cywilizowany. Taki lekki przytyk ;p To co piszę, odbierałbym też jako swego rodzaju równowagę i opozycje do popularnych systemów wartości i poprawności politycznej. Nie nakazywałem wypalać, tylko dyskutować. "Opryski" saren będą lepsze, ale czy się uda ? Każdy z nas musi rozmawiać ze swoimi władzami. Jak temat podniesiemy, to może coś się zacznie dziać z tymi kleszczami.Chcesz dyskutować merytorycznie ganisz za manipulację emocjami ale sam uciekasz się do identycznych sztuczek. Pisząc "bardziej ucywilizowane" sugerujesz że działania podejmowane przez te kraje są godne naśladowania - wszak są "bardziej ucywilizowane", co ewentualnego oponenta stawia automatycznie w szeregu ciemnogrodu nie potrafiącego dostrzec zdobyczy cywilizacyjnej nawet jakby się o nią potknął. Przy czym całkowicie ignorujesz (świadomie lub nie) argumenty drugiej strony a wydaje mi się że wyłożyłem to dość jasno w odpowiedzi na post Pieth'a. Nie ten klimat, nie ten ekosystem. To co ma zastosowanie prewencyjne w Australii i niektórych regionach USA i naturalnie występuje w Serengeti i innych tego typu obszarach jako czynnik regulacyjny ma się nijak do polskiego klimatu i polskich ekosystemów. "Cywilizacja" nie ma tu nic do tego...
- Freddie Chopin
- Posty: 337
- Rejestracja: sobota 11 sty 2014, 13:36
- Lokalizacja: Zawiercie
- Kontakt:
Dramatyzujesz... Znam 3 osoby które zaraziły się boreliozą (jedna kilkanaście lat temu) i żadna z nich nie jest "warzywem lub gorzej". Myślę że definitywnie w Polsce i na świecie są większe problemy niż borelioza i "plaga" kleszczy... Jedz witaminy z grupy B, rzekomo odstrasza to klesze (i komary), a po spacerze wystarczy poświęcić 30 sekund żeby się obejrzeć (kleszcza widać bez specjalistycznego sprzętu i tomografu komputerowego). Jak już się wbije, to pogooglować na temat PRAWIDŁOWEJ metody usunięcia, usunąć, zdezynfekować i obserwować miejsce ugryzienia, ponieważ nawet po ugryzieniu przez zakażonego kleszcza nie musimy się od razu zarazić. Miałem raz w życiu kleszcza, a z racji głównego swojego hobby (nie jest nim modelarstwo) spędzam sporo czasu w "krzakach", wiec z całą pewnością mówię, że dramatyzujesz...Xpand pisze:BTW wole chodzić z rodziną nawet po lejach od bomb, ale mieć pewność, że nikt z nich nie zostanie warzywem lub gorzej przez kleszcza.
:: freddiechopin.info ::
Borelioza, to tylko jedna z wielu chorób. Mój były nauczyciel jest warzywem przez kleszcza (kleszczowe zapalenie opon mózgowych). Innych chłop 100kg wagi,a teraz szczypiorek i warzywo - płacząca żona. Z profilaktyką masz racje i staram zawsze szukać czy gdzieś kleszcza nie ma na ubraniu. Względem ilości kleszczy - wczoraj jeden z psiaka, a drugi z mojej bluzy. Generalnie kleszcze wyrywam jak stary fachura :P Pod dostatkiem u mnie tego bogactwa ...Freddie Chopin pisze: Dramatyzujesz... Znam 3 osoby które zaraziły się boreliozą (jedna kilkanaście lat temu) i żadna z nich nie jest "warzywem lub gorzej". Myślę że definitywnie w Polsce i na świecie są większe problemy niż borelioza i "plaga" kleszczy... Jedz witaminy z grupy B, rzekomo odstrasza to klesze (i komary), a po spacerze wystarczy poświęcić 30 sekund żeby się obejrzeć (kleszcza widać bez specjalistycznego sprzętu i tomografu komputerowego). Jak już się wbije, to pogooglować na temat PRAWIDŁOWEJ metody usunięcia, usunąć, zdezynfekować i obserwować miejsce ugryzienia, ponieważ nawet po ugryzieniu przez zakażonego kleszcza nie musimy się od razu zarazić. Miałem raz w życiu kleszcza, a z racji głównego swojego hobby (nie jest nim modelarstwo) spędzam sporo czasu w "krzakach", wiec z całą pewnością mówię, że dramatyzujesz...
- Freddie Chopin
- Posty: 337
- Rejestracja: sobota 11 sty 2014, 13:36
- Lokalizacja: Zawiercie
- Kontakt:
No to jak jest ich aż tyle w Twojej okolicy, to masz okazję przetestować teorię o witaminie B, bodajże B12. Niektórzy twierdzą, że zmienia to zapach człowieka na nieprzyjemny dla kleszczy i komarów, tak że nie wbijają się w daną osobę (chodzić ta sobie akurat mogą). Na psy akurat lepiej zastosować coś bardziej typowego (obrożę przeciw kleszczom), ale kto wie - może witamina też w przypadku psów zadziała.
Przypadki które przytoczyłeś są oczywiście przykre, jednak powiedziałbym, że to wyjątek potwierdzający regułę. To jaskrawe przypadki, ale jaki jest wpływ drastycznego skoku ilości toksycznych substancji w atmosferze, który następuje przy okazji wypalania traw (vide - artykuł w wiki)? Tutaj nie jest tak, że ktoś od razu pada trupem, ale nie dojdziesz do tego, dlaczego akurat dana osoba zachorowała i zmarła na raka kilkanaście lat później... Równie dobrze również ktoś może znać rodzinę w której ktoś zginął w pożarze, który mógł zostać spowodowany wypalaniem traw (w mojej okolicy takie wypalania traw mają miejsce kilka metrów od domów mieszkalnych).
Przypadki które przytoczyłeś są oczywiście przykre, jednak powiedziałbym, że to wyjątek potwierdzający regułę. To jaskrawe przypadki, ale jaki jest wpływ drastycznego skoku ilości toksycznych substancji w atmosferze, który następuje przy okazji wypalania traw (vide - artykuł w wiki)? Tutaj nie jest tak, że ktoś od razu pada trupem, ale nie dojdziesz do tego, dlaczego akurat dana osoba zachorowała i zmarła na raka kilkanaście lat później... Równie dobrze również ktoś może znać rodzinę w której ktoś zginął w pożarze, który mógł zostać spowodowany wypalaniem traw (w mojej okolicy takie wypalania traw mają miejsce kilka metrów od domów mieszkalnych).
:: freddiechopin.info ::