U mnie DJI NAZA i dziwne rzeczy się działy, no ale nie latałem jeszcze w mrozie i śniegu więc było bojowo
Pierwszy start, hexa sobie wiruje wokół własnej osi, tak się gapię i się zastanawiam co jej odwaliło, męczę się z kontrowaniem w końcu się udało, prawie cały drąg w lewo, aby się nie obracała i lądowanie jako tako udane. No sobie myślę, że zapowiada się ciekawie. Następny start to już z ręki, bo wtedy będę czuł, czy chce się obracać, o dziwo start bez problemu i w górę, no to podziwiam białe widoki a tu nagle straciłem wizję - diversity przełącza wbrew logice pomiędzy odbiornikami... dobrze że miałem hexę w na oku, to wróciłem z całkiem daleka wzrokowo, no ale nie było to fajne. Wypiąłem diversity i prosto z kierunkowej na lcd i heja lecimy dalej i pyk nie ma wizji, ale jest obraz OSD - naładowana do końca gopro po 30 minut na mrozie padła, no to wracam na parametrach z OSD (a nie mam SH) i o dziwo powrót udany.
Loty w sumie robiłem po to aby wiedzieć jak maszyna sobie poradzi na -10*C jak bęzie w śniegu, jak w wilgoci, co zaparuje, co padnie ,a co nie i już wszystko wybadane.
Hexa jest teraz w całości rozłożona i modyfikuję okablowanie, przegląd roczny, regle, kondensatory, OSD (ale tam naleciało syfu przez ponad pół roku...) uszczelniam przed wilgocią i myślę że za miesiąc znowu w górę, aha... wymyśliłem przy okazji gimballa na rurce, jak skończę to pokażę na jakimś nagraniu.
EDIT: Aha i będzie zasilanie kamer w trochę inny sposób po innym kablu i innym regulatorze, lipo 2200 4S daje radę