Mrowkarz pisze:Z ciekawości, piszesz że u dentysty dostanę większą dawkę promieniowania, ciągle piszesz o promieniowaniu jonizującym? Chyba że piszesz o rentgenie, wtedy tak.
Piszę ogólnie o promieniowaniu w aspekcie negatywnego wpływu na organizm bo to tak naprawdę cię interesuje.
"Za promieniowanie gamma uznaje się promieniowanie o energii kwantu większej od 50 keV. Zakres ten częściowo pokrywa się z zakresem promieniowania rentgenowskiego." - za Wikipedią to tak BTW.
Mrowkarz pisze:Ale tak czy siak, raczej nie sądzę że taka chwilowa duża dawka promieniowania X nie będzie groźniejsza od ciągłego noszenia źródła promieniowania Gamma jako talizman (jeśli już jesteśmy tacy dosłowni).
Te "sądzenie" jest na poziomie przekomarzania w piaskownicy z czasów mojej podstawówki gdzie dwóch domorosłych fascynatów fizyki kłóciło się które "promienie" (X czy gamma) "bardziej zabijają" a co za tym idzie, czyj plastikowy miotacz będzie lepszy. Opiera się to na niczym i nie ma nic wspólnego z dosłownością. Wszystko zależy od ilości - jak silny będzie ten "chwilowy puls" i jak silne będzie promieniowanie "talizmanu". W twoim przypadku gdzie "talizman" promieniuje w śladowych ilościach efekt będzie żaden tak samo jak nie dokucza ci promieniowanie tła, kosmiczne i ziemskie rozbłyski gamma natomiast "chwilowy silny błysk" z popsutej lampy rentgenowskiej albo powtarzany kilkukrotnie ze sprawnej poparzy ci skórę i nie tylko. Dlatego zegarki na rękę, budziki czy jak w twoim przypadku przyrządy nawigacyjne malowane tą farbą były swego czasu dość powszechne natomiast istnieją limity na to ile razy w okresie czasu można bezpiecznie wykonywać pacjentowi RTG.
volender pisze:Tjaa... tylko wystarczy, żeby farba była uszkodzona (zdarty lakier, krusząca się farba), i z jakiegoś powodu połkniesz lub "wdechniesz" Rad (dzięki któremu farba świeci) - często akumuluje sie on w kościach, a emitując tak punktowo promieniowanie alfa, uszkadza ich strukturę.
Więc nawet minimalna dawka potrafi być niebezpieczna.
Straszonka ciąg dalszy...spróbuj zrozumieć to co czytasz i co cytujesz. Wróć jak zrozumiesz że nie ma porównania między użytkownikiem takiego cyferblatu choćby go nosił na szyi a pracownikiem fabryki który godzinami, przez lata, w niewentylowanym pomieszczeniu musiał nakładać ten szpajs albo w obecnych czasach zajmuje się zawodowo utylizacją tego ścierwa i zapomni mu się maski. Mrówkarz musiałby oskrobać to ustrojstwo do gołego i z wiórów zrobić sobie kreskę żebyśmy mogli mówić o cieniu szansy że mu zaszkodzi. Pomijając fakt ze kolega cały czas imputuje że zabije go gamma rzekomo emitowana przez cyferblat, nie złogi radu w kościach siejące alfą. Także jak ktoś ma ochotę na onanizowanie się dziecięcymi tekstami "tak, wiem że jestem debilem otwierajac to" to proszę bardzo ale niech przynajmniej ma świadomość jak bardzo słabo to wygląda bo debilizm w tym przypadku nie wynika z faktu otwarcia urządzenia tylko z wyolbrzymiania zagrożenia a nawet jakby było realne to z braku podstawowych form ochrony osobistej w postaci rękawiczek czy maski.