I poleciał w ... siną dal
Moderatorzy: moderatorzy2014, moderatorzy
Tutaj się w pełni zgadzam, jak tylko nie ma szans na fruwanie na żywo, którego nic nie zastąpi w nabraniu praktyki to zasiadamy za symulatorem i trenujemy chociaż odpowiednie nawyki. Przecież każdy z nas zaczynał kiedyś - wszyscy mieliśmy kraksy, przechodziliśmy podobną drogę. Z tym że ja akurat nie miałem symulatora no i w zasadzie wszelkie crash-e przerabiałem na żywo na piankowym modelu. Też nie jest to złe - przy okazji uczymy się go naprawiać - byle nie za często
Różne aeroplany...