Pierwszy upadek mydelniczki, szkody niewidoczne gołym okiem?

[Palryk]

Miałem niedawno pierwszy upadek PH 3, który przy lądowaniu z nieznanych mi przyczyn (a może to ja nieumyślnie) odbił w stronę budynku i po obcierce o elewacje wywrócił się na plecy i spadł z wysokości niecałego metra na beton. Poza śmigłami jedynym uszkodzeniem jakie zaobserwowałem to ok. 1cm pęknięcie (a może nawet to jest rysa, w każdym razie bardzo płytka i wyczuwalna jedynie po przejechaniu paznokciem, od środka patrząc przez gniazdo baterii nic nie ma) w tylnej części obudowy, z dala od silników, raczej mało ważne konstrukcyjnie miejsce. Przesiedziałem w domu dobre pół godziny oglądając i macając dokładnie quada, później odważyłem się na lot i wygląda na to że wszystko gra jak powinno, generalnie nic się nie dzieje, nowe śmigła założone tylko na wątrobie cały czas leży mi ten upadek.

Jak to jest z tymi modelami, jak bardzo są odporne na tego typu upadki? z jednej strony delikatne urządzenie, z drugiej jednak po coś dają ten drugi komplet śmigieł... Wy swoimi modelami przeżyliście nie jednego "kreta" czy upadek i możecie coś więcej na ten temat powiedzieć, żebym mógł spać spokojnie

Pozdrawiam

[BloodyLordV]

Przy multicopterach zazwyczaj organoleptyczne sprawdzenie jak w Twoim wypadku starczy. Wygląda na to, iż szczęśliwie Twój phantom nie odniósł większych szkód. Powiedz mi tylko czy wspomniane pęknięcie znajduje się na górze obudowy czy na spodzie. Jeśli to spód to można ewentualnie zastanowić się nad wymianą obudowy, gdyż może mieć to niekorzystny wpływ na sztywność maszyny. Jeśli góra - zostawił bym jak jest i latał dalej.

[Palryk]

Przy baterii od góry zaznaczyłem, ta część jest też wymienialna chyba bo widać łączenie z górnym korpusem