Ponieważ jestem z przekonania szybownikiem bardzo mnie ten pomysł zaciekawił. Zdarza się często, że latam podobnie jak koleżanka małżonka
wysoko i daleko i kilkukrotnie miałem mokrego pampersa. Radzę sobie w takich przypadkach klikając trymerem od kierunku kilka razy tak aby model zaczął krążyć (a że latam na Futabie więc jeszcze nie miałem problemu z zasięgiem) i w końcu po jednym lub drugim kółku wypatrzę model. Ale kosztuje mnie to niewiarygodną ilość nerwów.
Tak więc gdyby był autopilot prosty, który pozwoliłby wrócić modelowi na zadaną lokalizację to byłoby to genialne rozwiązanie dla takich maniaków jak ja.
Oczywiście cena będzie odgrywała sporą rolę w popularności Autopilota.
Ponieważ jestem humanistą i za bardzo nie kapuje o czym pisał MIŚ
i więc jak dla mnie to powinno to być tak:
- Jednym kabelkiem podpinam autopilota do odbiornika,
- Masz przylecieć w punkt GPS - robię klik na autopilocie jakimś pstryczkiem tam gdzie stoję i autopilot zapamiętuje automatycznie moją lokalizację,
- Masz krążyć na wysokości (jak dla mnie może być na sztywno GN + 50m) - wkładam zworkę na wysokość 20/50/100m (na ten przykład),
- Masz krążyć w lewo/prawo na tej wysokości, tu trzeba by zadać może promień
- Włączanie i wyłączenie autopilota pstryczkiem na radiu
W zasadzie nic innego nie jest potrzebne do powrotu i przejęcia sterowania modelem.
Nie wiem czy nie powielam funkcjonalności FS ale tam mamy automat w przypadku utraty zasięgu a to raczej nie wystąpi ponieważ utrata widoczności może się już zdarzyć przy 500m. Oczywiście będzie to zależne od wielkości modelu bo inaczej widać 1,6m a inaczej 3.4m na niebie.
Wchodzę w taki autopilot.
Pozdrawiam Konrad P.
Jeśli nie jesteś zdolny widzieć więcej ponadto co widzialne, nie możesz zobaczyć niczego.
Ruth Bernhard